Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego😁 Veolia Poland Doosan Enerbility Doosan Lentjes Polecane przez: Anna Pudełko W dniach 26-28 września w Toruniu odbyła się 17. TAKICH DWÓCH, JAK NAS TRZECH, TO NIE MA ANI JEDNEGO Nie ma jak przedszkolna "paczka". W tym roku nawiązało się kilka kółeczek. Popularne posty z tego bloga Nowe smaki, egzotyczny wygląd i czasem trudne do powtórzenia nazwy. Niektóre z owoców znamy doskonale, niektórych spróbowaliśmy po raz pierwszy. Poznaliśmy ich smak oraz widzieliśmy jak i gdzie rosną. Bardzo dziękujemy wszystkim Rodzicom za przyniesienie owoców - dzięki Wam to był prawdziwie niezapomniany i pyszny dzień. Na zakończenie zjedliśmy też dżem z fig przyniesiony przez Tatę Luki - to bałkański przysmak - BARDZO SŁODKI!  Jeszcze tylko dwa dni wakacji i otwieramy nowy rok szkolny 2021/22. Te wakacje były wspaniałą przygodą. Nauczyliśmy się wielu wspólnych zabaw, zbudowaliśmy setki zamków, ugotowaliśmy litry błotnych zup i pysznych lodów. Dbaliśmy o nasz piękny przedszkolny ogród, zbieraliśmy plony i konsumowaliśmy je ze smakiem. Spędziliśmy dużo czasu w lesie, obserwowaliśmy przyrodę, przeczytaliśmy wiele opowieści. Powitaliśmy w przedszkolu nowych mieszkańców i pożegnaliśmy przedszkolaków gotowych do rozpoczęcia przygody ze szkołą. Jesteśmy gotowi na nowe wyzwania. Mamy dużo planów i wiele nowości. Nasze przedszkole działa już 15 lat i rozpoczynamy 16 rok naszej działalności. Pamiętamy i wspominamy każdego przedszkolaka, który bawił się w naszej krainie, mamy nadzieją, że spełniacie swoje marzenia. Ruszamy z nową przygodą. TO DOPIERO BYŁO COŚ We wtorek w naszym przedszkolu mieliśmy dzień szpinaku Rodzice przynieśli sałatkę, świeże liście szpinaku, krokieciki ze szpinakiem oraz szpinakowe ravioli (dwa ostatnie były zbyt szybko zjedzone i nie zdążyliśmy ich uwiecznić) Po lekcji "poglądowej", ruszyliśmy z wielkim zapałem do gotowania. Robiliśmy szpinakowe paszteciki. Musieliśmy najpierw rozwałkować ciasto francuskie. Jeden wałek a tyle rąk do pracy. Każdy miał swój sposób radzenia sobie z wyzwaniem, Zuzia zrobiła szybko sakiewkę, a Helenka próbowała wwałkować rękę w ciasto. Nie udało się. Michał i Dominik też mieli swoje sposoby. Piotruś zachwycony swoim osiągnięciem. Artur z wielką dokładnością układał swoje paszteciki. A później trzeba było wszystko dokładnie ułożyć na blaszce. Jeszcze skleję tu, i tu i będzie dobrze. Jest, to będzie PYSZNE. Nie zapominajmy, że robią nam zdjęcia. Praca zespołowa w grupie zdobywców zawsze wychodzi najlepiej. Jeszcze poprawki ko

Za to zespół tłoka w CR oraz zamek i suwadło w V-AR są odmienne do hecklerowskich, i takich mniejszych lub większych różnic, a także mniejszych lub większych podobieństw w obu testowanych broniach można znaleźć więcej. Jak już wspomniałem, wzorem na którym inspirowali się projektanci CR223 oraz V-AR był karabin Heckler

Wątek: Takich dwóch jak nas trzech, to nie ma ani jednego (Przeczytany 593 razy) 0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek. Na stronie FB Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego pojawiło się zdjęcie monety jakiej świat nie widział. Nie widział, bo w zasadzie jej nie ma. Jest to zdjęcie złożone w programie graficznym z trzech zdjęć różnych koledzy zapateują się do stosowania takich zabiegów dla zilustrowania monet które są niedostępne w pełnym wizerunku. W mojej ocenie to ciekawsze rozwiązanie niż ilustracja ręczna. Oczywiście pod warunkiem, że odbiorca jest świadom manipulacji. Zapisane ja nie posiadam FB - czy mógłby ktoś zdjęcie skopiować i wstawić ?Tomasz Zapisane Pozdrowienia, Tomasz Proszę bardzo:Zrodlo: Gabinet Numizmatyczny. Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego Zapisane Jak koledzy zapateują się do stosowania takich zabiegów dla zilustrowania monet które są niedostępne w pełnym wizerunku. W mojej ocenie to ciekawsze rozwiązanie niż ilustracja ręczna. Oczywiście pod warunkiem, że odbiorca jest świadom wszystkim dzięki za udostępnienie, bardzo ciekawy zabieg, a i efekt świetny. Co do reszty w pełni zgadzam się z Pańską Pięknie dobrany tytuł wątku! « Ostatnia zmiana: 23 Październik 2021, 06:57:53 wysłana przez Paweł 1261 » Zapisane Pozdrawiam,Paweł W myśl zasady „takich dwóch jak jak nas trzech, to nie ma ani jednego”. Pewien mężczyzna dostaje ataków paniki w całkiem zwyczajnych sytuacjach, ponieważ nie może pogodzić się ze śmiercią żony i córki. Inny, na skutek rodzinnej tragedii, decyduje się na ostateczny krok i popełnia samobójstwo.
Koty z polaru trzy kocury i nie zanosi się na to, żeby to był koniec. Koty są miękkie, lubią się przytulać i wcinać różne zupy. Nie lubią ciągnięcia za ogon i ok. 50 cm wzrostu. Zrobiłam im na szydełku córeczki bardzo je polubiły, urządziły dla nich przyjęcie ze smakołykami. Było bardzo są do kupienia w galerii Decobazaar.(klik na imię kota).Kot ZbynioKot ZedKot Zelot
Żeby sięgnąć po kolejny medal wielkiej imprezy, Piotr Małachowski potrzebuje trzech rzeczy: awansu do finału, co zapewnił sobie w poniedziałek, przypadłości zdrowotnych, na które
Taki mecz był nam bardzo potrzebny po wyjazdowej porażce w Mniszkowie. Pokonanie przeciwnika występującego klasę wyżej to zawsze jest “coś”. Tym bardziej, że zwycięstwo było pewne, efektowne i w pełni zasłużone. Dzisiejsze spotkanie miało dwóch bohaterów i doprawdy trudno rozstrzygnąć, który z nich rozegrał lepsze “zawody”. Pierwszy z nich – Łukasz Mucha – już w 19. minucie wyprowadził nas na prowadzenie, wykorzystując krzyżowe podanie Wojciecha Aleksandrowicza i niepewną interwencję bramkarza Polonii, znanego nam dobrze Radosława Dejdy. I choć w pierwszej połowie nie udało nam się ponownie “skaleczyć” gości, to nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Na prawym skrzydle szalał Patryk Zielonka, jednak żadnego z jego kilku bardzo dobrych dośrodkowań nie udało zamienić się na bramkę. Palce maczał w tym Sergio Batata, były zawodnik Stalówki, który występował dzisiaj w roli ostatniego obrońcy. W drugiej odsłonie nadal byliśmy drużyną lepszą, choć IV-ligowcy zaczęli dochodzić do głosu. Swoją popisową rolę odgrywał Krystian Bożyk, występujący na “szóstce”, w roli defensywnego pomocnika. Nie było dla niego dzisiaj przegranych piłek, nie odstawiał nogi i bardzo pewnie “czyścił” środek pola. W ataku nasi dwaj MVP także nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W 50. minucie Łukasz Mucha zdobył swoją druga bramkę strzałem z rzutu wolnego – technicznie, w samo okno. Przypomniał tym samym, że nadal jest w posiadaniu jednej z najlepiej wyważonych lewych nóg w lidze. I gdy wydawało się, że obejrzeliśmy już bramkę dnia, do rzutu wolnego podszedł Krystian Bożyk. Petarda w same widły i Radosław Dejda, mimo że piłka uderzona była w “jego” róg, nie zdążył. Nie miał prawa. Nie wiem nawet, czy widział piłkę. Trzy-zerko i jesteśmy w V rundzie Pucharu Polski. Tak daleko już dawno nie udało nam się zajść. Kolejnego przeciwnika poznamy pewnie jutro lub pojutrze. Stal Niewiadów – Polonia Piotrków Tryb. 3-0 (1-0) Bramki: Łukasz Mucha x2, Krystian Bożyk. Stal: Szczpański – Aleksandrowicz (2żk=czk), Walentynowicz, Dejda, Kotynia – Zielonka (Bobrek), Bożyk, Karoń (R. Mucha), Gulej, Ł. Mucha (Golewski) – Urbańczyk.
Takich dwóch, jak nas trzech, to nie ma ani jednego! . Powiedziałbym, że znamy się jak łyse konie, ale mierzyłbym swoją miarą…😁 Gratuluję Prelegentkom (😉) i Prelegentom XVI
Założenie jest proste - dwóch znanych komików na ekranie (Black i Martin) w trio z Owenem Wilsonem (rzadko pokazującym swój charakterystyczny nos w gatunku innym niż komedia) gwarantują salwy śmiechu u widza, prawda? Otóż niekoniecznie, „Wielki rok” bowiem to podszyty lekką nutką humoru obyczaj, który pod płaszczykiem kina stricte rozrywkowego przemyca może i trywialne, ale jakże uniwersalne treści stanowiące sól życia. Większość kinomanów jednak, po ujrzeniu gwiazdorskiej obsady tego kalibru, oczekuje niejako z automatu serii żartów i gagów, co stanowić może jedną z przyczyn dość chłodnego przyjęcia wspomnianej produkcji przez masowego odbiorcę (7mln $ dochodu w USA stanowiących ledwie 1/6 budżetu).O czym traktuje film o enigmatycznym tytule „Wielki rok”? Pokrótce, jest to opowieść o trzech zapalonych ornitologach-amatorach, traktujących swoje nietypowe hobby z niezwykłą zaciekłością, charakterystyczną dla każdej przysłaniającej świat pasji. Pierwszy z nich, Brad Harris (Jack Black), to lekkoduch pragnący zdobyć nagrodę dla najlepszego obserwatora ptaków. Co roku bowiem w Ameryce Północnej odbywa się turniej polegający na dostrzeżeniu jak największej ich ilości, rezultaty zaś przyjmowane są na „gentlemańskie słowo honoru”. Triumfator poprzedniej edycji, Kenny Bostick (Owen Wilson) chce zaś za wszelką cenę powtórzyć zeszłoroczny sukces, bijąc swój własny rekord. Na niezwykłym oddaniu sprawie cierpi jego żona, starająca się z nim bezskutecznie o dziecko. Bostick jest jednak zbyt pochłonięty swoją ideą by angażować się w inne sprawy. Trzeci z bohaterów to zamożny Stu Preissler (Steve Martin), który chce przejść na emeryturę, zostawiając kierownictwo w swojej firmie na rzecz odniesienia sukcesu w „Wielkim roku”. Los sprawi, iż szlaki trójki pasjonatów przetną się, zaś rywalizacja o miano najlepszego obserwatora przybierze na sile...Jak już zostało nadmienione we wstępie, produkcji „Wielki rok” daleko do typowej amerykańskiej komedii. Żarty, patrząc przez pryzmat obsady, są dosyć stonowane, nie można jednak odmówić filmowi swoistego uroku budowanego przez ciepły przekaz całości. Slapstickowy humor i cięte dialogi wyraźnie ustępują miejsca ukazaniu wartości takich jak siła przyjaźni, dokonywanie słusznych wyborów wymagających dużej dozy samozaparcia czy poświęcenie pasji dla bliskiej nam osoby. Cały przekaz moralny „Wielkiego roku” wszyty zaś został w opowieść o czymś tak banalnym jak obserwacja ptaków. Poza wątpliwej jakości sławą, śmiałek triumfujący w „Wielkim roku” nie może liczyć na nic innego jak własna satysfakcja z dobrze wykonanego zadania, na rzecz którego to trzeba było zrezygnować z wielu aspektów życia osobistego. Turniej, jak sama nazwa wskazuje, obejmuje bowiem całe 365 dni, zatem każdy dzień jest dobry by „ustrzelić” jakiegoś ptaszka (sic!). A że kosztem sfery prywatnej lub zawodowej? Cóż, ponoć pasja wymaga poświęceń...Lekkość filmu sygnalizowana jest widzowi już od samego początku seansu, kiedy to uraczeni zostajemy czarno-białym wprowadzeniem w meandry konkursu oprawionym głosem samego Johna Cleese'a (ach, ten brytyjski akcent). Samo obserwowanie głównych bohaterów stawiających czoła coraz to nowym przeszkodom (tak w postaci tragicznej pogody, jak i rywali kopiących sobie nawzajem dołki) wrzuca lekki uśmiech na twarz widza, zaś dobre role Blacka, Wilsona i Martina uwiarygadniają wykreowane przez nich postacie. Można by się jedynie przyczepić do wyglądu tego ostatniego aktora, twarz Martina wygląda bowiem niczym żywcem wyjęta z botoksowej kadzi. Niestety, jego lico wykrzywione w serdecznym uśmiechu wygląda jak, nie przymierzając, buzia Chińczyka szczerzącego się do zdjęcia („cheese!”) - zbyt sztucznie i plastikowo, co odejmuje komikowi sporo osobistego uroku.„Wielki rok” oferuje widzowi niepowtarzalną okazję odbycia wirtualnej podróży przez różne zakątki Ameryki bez ruszania szanownych „czterech liter” z wygodnego siedzenia. Bohaterowie bowiem, w celu zapisania jak największej ilości ptactwa na swoim koncie, przemierzają różne zakątki kraju Wujka Sama w deszcz i w niepogodę, spotykając coraz to bardziej wymyślne gatunki ptaków. Lekka ręka reżysera Davida Frankela uatrakcyjnia seans, racząc widza ujęciami z obiektywów aparatów z bezwstydnymi zbliżeniami na różnokolorowe kręgowce. Co ważne, w subtelny sposób, niejako w tle, przemycone zostają wspomniane wcześniej wartości ukazujące to, co w życiu ważne i to, czego niektórzy nie potrafią w porę dostrzec, zaślepieni własnymi wygórowanymi ambicjami.„Wielki rok” należy potraktować jako sympatyczny i ciepły film o nietypowej pasji nietypowych ludzi. Oczekiwanie szalonej i zwariowanej komedii bynajmniej nie pomoże w odbiorze filmu który humor serwuje niejako przy okazji, w ramach aperitifu miast dania głównego. Z takim podejściem widz nie powinien się rozczarować, zaś dobrze nakreślone relacje między bohaterami i słodko-gorzkie zakończenie powinno skłonić go do myślenia, choćby powierzchownego, o życiowych priorytetach. Miły, optymistyczny 7/10W telegraficznym skrócie: trzech aktorów stricte komediowych (Black, Martin i Wilson) w roli zapalonych OMC (o mało co) ornitologów; sympatyczny film z lekka dozą humoru; opowieść o znaczeniu rodziny i bliskich osób w naszym życiu; morał podany w lekki i przyjemny sposób.
Takich dwóch, jak ich trzech nie ma ani jednego‼️ A w dodatku mają nie tylko sowity wąs, ale i jaja, żeby się badać‼️ Bo wiedzą, że profilaktyka w SbawW.
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/65
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/395
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/224
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/360
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/316
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/15
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/224
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/246
  • 4jz5gtclsc.pages.dev/373
  • takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego